Nie sadzilam, ze kiedykolwiek bede miala powod, aby uzyc nazwe COMME des GARCONS w jednym zdaniu, z popularnym wsrod mlodziezy sklepem H&M. A jednak nadarzyla sie okazja, gdyz japonska firma juz w listopadzie zadebiutuje kolekcja dla glodnej nowinek w dziale mody, klasy sredniej. Z przykroscia musze stwierdzic, ze meska czesc kolekcji nie powala na kolana, a nawet pokusze sie o stwierdzenie, ze klienci H&M powinni czuc sie urazeni. Zwlaszcza, gdy na wieszaku obok, zawisnie ekstrawagancka kolekcja stworzona specjalnie dla plci pieknej.
Ikony mody coraz czesciej staraja sie udowodnic, ze potrafia projektowac dla mas, ale nie wyrazaja checi stworzenia wlasnych linii dla mniej zamoznej klienteli. H&M szeroko otwiera ramiona dla kazdego nowatorskiego przedsiewziecia. Mielismy juz klape w postaci kolekcji Madonny, oraz namiastke talentu Roberto Cavallli, ktorego ubrania rozeszly sie jak cieple buleczki. Doslownie, bo pol godziny od premiery, w sieci sklepow H&M zostal juz tylko plakaty na scianach zwiastujace kolekcje projektanta. Poprzeczka zostala postawiona wysoko...
Jesienia COMME des GARCONS da nam lekcje jak skutecznie pod jednym szyldem zaprezentowac dwie ekstremalne kolekcje. Z jednej strony widzimy oklepane, malo oryginalne i typowe dla H&M kroje w dziale meskim. Natomiast w krolestwie kobiet unosi sie won mieszanki wybuchowej... Grochy i groszki, falbanki, dziwacznie skonstruowane elementy i nie chcace odejsc w zapomnienie stylizacje "na cebulke"...Jak dla mnie, dawka smiertelna. W dodatku chodza sluchy, ze pomiedzy COMME des GARCONS a H&M doszlo do powaznego konfliku dotyczacego cen. Firma z taka renoma na pewno bardzo sie ceni, aczkolwiek nie powinna zapominac, ze kolekcja zaprojektowana zostala z mysla o klientach H&M, nie Bergdorf Goodman.
Zaloguj się aby dodać komentarz